Sedno sprawy
Gdyby to był zły silnik, zapewne szybko skończyłby karierę pod maska modeli z plejadami
w logo. Ale jest to jednak bardzo dobry silnik. Ba, można nawet powiedzieć, że świetny,
co potwierdzili jurorzy prestiżowego konkursu "Engine Of The Year". Pod maska Imprezy
wreszcie mamy boksera diesla. Krótko i na temat: 2 litry pojemności, 150 KM, 350 Nm, 6-
biegowa skrzynia manualna i stały napęd na cztery koła. Czym to się je, jak to się je i czy
w ogóle ta potrawa jest do strawienia w Imprezie? Po kolei.
Nie będę sie rozpisywał o dokładniejszych danych technicznych - po konkrety zapraszam do poprzednich naszych testów Subaru z dieslem lub do przedstawicielstwa marki. Jednak warto przypomnieć, że bokser diesel to jednostka charakteryzująca się niską masą, zwartą konstrukcją i co najważniejsze, faktem, że tłoki pracują naprzeciw siebie. Na wolnych obrotach "chodzi" wyjątkowo równomiernie i cicho, a w kabinie słychać tylko delikatne "cykanie" silnika.
Także podczas jazdy nie słychać charakterystycznego "klekotu" turbodiesla - tu zastępuje go charakterystyczny, chrapliwy odgłos boksera napędzanego olejem napędowym. Pokaźny moment obrotowy osiągany jest już od 1800 obr./min, dzięki czemu Subaru chętnie nabiera obrotów i nie traci wigoru niemalże do końca skali obrotomierza. To kolejna zaleta innowacyjnej jednostki. Auto reaguje bardzo żwawo i natychmiastowo na każde naciśnięcie pedału gazu. Co prawda ze wzrostem prędkości silnik jest głośniejszy, ale bardziej uciążliwy przy autostradowej jeździe staje sie odgłos pędu powietrza opływającego auto. Prawdopodobnie duża w tym "zasługa" pokaźnych, niemalże dostawczych lusterek bocznych.