(…) Niezbyt pozytywne pierwsze wrażenie Forester rekompensuje przestronnością przedziału pasażerskiego. Zbudowany na nowej płycie podłogowej, może pochwalić się rozstawem osi większym o 9 cm, który w połączeniu z wyższym nadwoziem bardzo pozytywnie wpłynął na ilość miejsca w środku. Porównując z poprzednikiem, szczególnie zyskała tylna kanapa, gdzie na brak przestrzeni nie będą teraz narzekać także i ci roślejsi pasażerowie. Na tych zmianach zyskał też bagażnik, którego przyzwoite 450 litrów pojemności jest dodatkowo poparte regularnymi kształtami i wynoszącą trochę ponad pół tony ładownością. (…)
(…) Układ boxer wydaje się być wręcz idealnym dla diesla - maskuje bowiem bardzo skutecznie większość jego wad. Ruch tłoków w przeciwnych kierunkach równoważy silnik obniżając jednocześnie drgania. Płaski kształt jednostki umożliwia obniżenie środka ciężkości, co w pewnym stopniu rekompensuje większą w porównaniu z "benzynami" masę. A i w tej kwestii inżynierom Subaru udało sie dokonać małego cudu - boxer-diesel jest jedynie o 10 kg cięższy od swojego benzynowego odpowiednika o tej samej pojemności i mocy. Poza tym Japończycy bardzo przyłożyli się do swojego pierwszego diesla. (…)
(…) Przekręcając kluczyk w stacyjce spodziewamy się więc szorstkiego klekotu, który z racji rodzaju silnika i trochę topornej aparycji nadwozia wydaje sie być w tym aucie czymś zupełnie naturalnym. Do naszych uszu dochodzi jednak dźwięk zgoła odmienny. Okej, nie jest to czysty bulgot porównywalny z benzynowym bokserem, raczej coś w pół drogi pomiędzy nim, a common-railowym dieslem. Nie zmienia to jednak faktu, że nie drażni on nadmiernie naszych uszu, szczególnie mając na uwadze, że Forester jakoś rewelacyjnie wyciszony nie jest. Zaskakuje również sportowy charakter tego silnika. Po otrzymaniu typowego dla turbodiesli "kopa" w okolicy 2 tysięcy obrotów, motor ciągnie ochoczo aż do czerwonego pola na obrotomierzu. Tam, gdzie inne diesle już dawno wołają o wyższy bieg, boxer-diesel nie traci wigoru. Pod tym względem porównać go można do diesli BMW oraz, zachowując pewien dystans, także do turbodoładowanych, benzynowych boxerów Subaru. Te pozytywne odczucia mają też przełożenie na "papierowe" parametry. Pierwszą setkę auto osiąga w czasie 10,4 sekundy, co jest wynikiem lepszym od modelu z benzynowym wolnossącym silnikiem o tej samej pojemności i mocy. A nie można przecież zapominać, że Forester 2.0D jest od swojego "bezołowiowego" krewnego o 75 kg cięższy. (…)
(…) Forester z auta, którego decyzje o zakupie nie podejmuje się raczej ze względu na stylizacje, stał sie autem, którego na pewno nie wybiera się ze względu na design. Dopiero przebijając się przez tą szorstką powierzchowność docenimy klasę jedwabiście pracującego silnika o nienagannych manierach (tak, pisze to o dieslu) wspartego świetnym napędem. Przy wyborze auta nie ograniczajmy sie więc tylko do "macania" go w salonie. Na jazdę próbną marsz! Bo ona może wiele zmienić.