Z MIŁOŚCI DO SUBARU: O MIŁOŚCI /CZ. 2/
W poprzednim numerze „Plejad” kontynuowałam wątek o reklamach Subaru. Rozpisałam się wówczas nieco o miłości damsko-męskiej. Nie wypadało o niej nie wspomnieć przy okazji coraz częściej obchodzonych w naszym kraju Walentynek. Miłość jednak niejedno ma imię, o czym możemy przekonać się, sięgając do kolejnych spotów Subaru.
Twórcy reklam doskonale zdają sobie sprawę, że uczucia między kobietą i mężczyzną nie są jedynymi, do których warto się odnieść. Wielu inspiracji dostarcza również to, co dzieje się na granicy pokoleń, a jaśniej rzecz ujmując – między rodzicami a ich latoroślami. Dopóki brzdąc znajduje się w brzuchu mamy, wszystko wydaje się jeszcze proste, a owa sytuacja często nawet poprawia relacje między partnerami. Mieliśmy okazję przekonać się o tym, oglądając ostatnio reklamę „Sweet Tomorrow”. Wraz z pierwszym krzykiem dziecka przy jego pojawieniu się na świecie zmienia się jednak dosłownie wszystko. Każdy kolejny rok malucha to nowe wyzwania, a im potomek starszy, tym więcej sytuacji, z których rodzice jakoś w końcu wybrnąć muszą.
Zaczynając opowieść od samego początku, trzeba zacząć od pieluch. Zobaczmy zatem jedną z najświeższych (abstrahując tu od zapachu!) reklam Forestera zatytułowaną „That New Subaru Smell”. Oglądając spot, możemy przekonać się, że zawartość pieluchy to jeden z najważniejszych elementów służących maluchowi do zasygnalizowania swojej obecności w samochodzie. Starsze rodzeństwo ma na to już nieco inne, zdecydowanie bardziej wyrafinowane sposoby, o czym również jest w reklamie mowa.
Jak na małe dziecko przystało, przez pierwsze kilka lat swojego życia podróżuje ono na tylnym siedzeniu samochodu. Właściwie powinnam tutaj czasownik „podróżować” zastąpić słowem „dorastać”. Wiele bowiem samochodowych podróży małego szkraba wiąże się z niezwykle ważnymi sytuacjami w jego życiu, które jeśli nie w jego, to już z całą pewnością w pamięci rodziców zapadają na zawsze. Bywa i tak, że to właśnie podczas jazdy dziecko decyduje się wypowiedzieć w końcu swoje pierwsze w życiu słowo, którym niekoniecznie jest „mama” czy „tata”. W krótką, melancholijną podróż po dorastaniu zapraszają nas kolejne spoty Forestera – „View from the Child Seat” i „Backseat Anthem”.
Jak delikatnie zasygnalizowano w drugiej ze wspomnianych powyżej reklam, dzieciaki często przysparzają rodzicom kłopotów. Co jednak począć ma rodzic podróżujący bez swojej drugiej połówki, a konkretnie mama, gdy wyglądający na małego aniołka chłopczyk nagle staje się niesamowicie niesforny? Samochód Subaru może okazać się tutaj czymś w rodzaju natychmiastowej pierwszej pomocy dla rozproszonej zachowaniem dziecka kobiety, pozwalając jej tym samym na opanowanie kłopotliwej sytuacji. Tak też stało się w reklamie „Redressing Room”.
Komicznych i zaskakujących dla rodziców sytuacji przybywa z każdym kolejnym rokiem życia pociech. Zdecydowanie najzabawniej bywa wówczas, gdy dziecko coraz swobodniej i pewniej zaczyna poruszać się po świecie. Wiek przedszkolny to czas, w którym stara się ono za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę dorosłych, niejednokrotnie usiłując ich naśladować. Czasami naśladowanie wynika z chęci przysłużenia się rodzicom, o czym niestety w późniejszym okresie, czyli na etapie szkoły i studiów, „staruszkowie” niejednokrotnie mogą zapomnieć. O tym, jak bardzo pomocni bywają kilkuletni chłopcy, możemy przekonać się, oglądając reklamę „Kid Wash”. Tematem filmiku jest tak prozaiczna czynność jak mycie samochodu. Zwykłe pucowanie czterech kółek – dobra pogoda, trochę wody, odrobina mydła i… nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie pomysłowość małych łobuzów!
Że też tata to wszystko wytrzymał! Nerwy i cierpliwość rodzicieli tak często wystawiane są jednak na podobne próby, że zdążyły już do tego przywyknąć. Co więcej, pomoc kilkulatka nie zawsze od razu musi kończyć się małą katastrofą. Z moich obserwacji wynika, że dziewczynki w wieku przedszkolnym są nieco bardziej ułożone od chłopców. Nie dość, że same chętnie garną się do pomocy, to pomoc ta często okazuje się być czymś, co naprawdę dobrze rokuje na przyszłość. Niektóre z nich, naśladując swe mamy, przypominają wręcz bohaterkę wiersza Juliana Tuwima – Zosię-Samosię. Dziarsko zmierzają się z najbardziej skomplikowanymi zadaniami dnia codziennego, nawet tymi, które nieco przerastają je w dosłownym tego słowa znaczeniu. „Take Your Daughter to Work Day” to krótki spot – minikompendium małej pomocniczki – do którego obejrzenia serdecznie zachęcam, bo potem… tak sielankowo może już nie być.
Zanim sprawy zaczną się nieco komplikować, zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę przy problemie poświęcenia. Jak pokazują powyższe reklamy Subaru, dzieciom wychodzi ono raz lepiej, raz gorzej. Czasami jednak w rolę poświęcającego się, nie bacząc na to, co ludzie powiedzą, wciela się sam rodzic. Wszystko przecież dzieje się w imię jak najlepszych relacji z pociechami. Przekonajmy się zatem, do czego zdolny jest tata pragnący przypodobać się córeczce i jej braciszkowi. Dla uśmiechu maluchów warto zrobić naprawdę wszystko, nawet jeśli na twarzach obserwatorów owego poświęcenia maluje się nieco inny wyraz. „Best Dad” z Foresterem w roli głównej jest spotem o kimś, kto w oczach swoich dzieci jest naprawdę „the best”.
Tata z kilkuletnim stażem w trosce o swą pociechę, która znajduje się w zupełnie nowej, nieznanej dotychczas sytuacji, jest kolejnym przykładem rodzica zdolnego uczynić dla dziecka naprawdę wiele. Wystarczy przyjrzeć się krótkiej historyjce opowiedzianej w reklamie „Little Girl Goes to Kindergarten”. Dzięki Legacy nieco zaniepokojony raczkującą samodzielnością córeczki ojciec może upewnić się, że dziecko, które przed krótką chwilą przestał trzymać za rękę, jest bezpieczne. Niezwykle dyskretna opieka rodziców wynikająca z ich ogromnej miłości do pociech jest czymś, co naprawdę chwyta za serce!
Troska rodziców o dzieci trwa nieustannie przez całe życie. Tak to już w naszych rodzinnych relacjach zostało skonstruowane, że dla mamy i taty zawsze pozostajemy dziećmi, bez względu na to, który rok życia przypada nam aktualnie w udziale. Bardzo celnie zostało to przedstawione w krótkim, lecz jakże wymownym spocie „Father-Daughter”.
Rodzicielska opieka, przewidywalność, troska i gotowość do niesienia pomocy dzieciom w każdej życiowej sytuacji jest czymś naprawdę pięknym i niezwykłym. Co więcej, rodzice obdarzeni są najwyraźniej jakimś nadzwyczajnym darem przeczuwania i czasami sami zjawiają się jak ta przysłowiowa deska ratunku, zanim jeszcze zdążymy o pomoc poprosić. Doświadczyła tego między innymi bohaterka reklamy „Flat Tire”.
Ostatnimi dwoma spotami delikatnie nawiązałam do tematu „dziecka” za kierownicą. Warto podkreślić, że droga do zdobycia przez pociechę prawa jazdy niejednokrotnie bywa dla rodziców nie lada udręką, żeby nie powiedzieć „drogą przez mękę”. Wcześniej uprzedziłam jednak lojalnie, że transformacja kilkulatka w nastolatka usłana różami już raczej nie jest, a wyzwań stawianych rodzicom przybywa w tym okresie co niemiara. Zapewne wielu z nas pamięta swe pierwsze „kroki” za kółkiem samochodu pod czujnym okiem taty. Na pewno lekcje jazdy zapamiętają również sympatyczni bliźniacy z reklamy „Stick Shift”, która jest świetnym dowodem na to, jak wielką dozą cierpliwości w imię naprawdę ważnej sprawy gotów wykazać się ojciec. Obejrzyjcie i bierzcie przykład, drodzy tatusiowie!
Relacje na linii ojciec – syn czasami bywają wystawiane na naprawdę ciężką próbę, znacznie cięższą niż ta przedstawiona przed chwilą. Zdarzają się nawet sytuacje skrajne, w których obie ze stron podnoszą na siebie głos, a emocje sięgają zenitu. Z reguły jednak prędzej czy później nieporozumienia kończą się zawieszeniem broni, nastaje rozejm, a relacje wracają na właściwe tory. Bywa i tak, że skumulowane emocje i ich nagła erupcja przynoszą nawet znaczną poprawę dotychczasowej sytuacji, oczyszczając atmosferę rodzinnego ogniska. Dawniejsze powody słownych uniesień odchodzą w niepamięć, a ciepłe wspomnienia z młodości zbliżają i dają poczucie bliskości. Trudną relację na granicy dwóch pokoleń, która na szczęście z czasem uległa przemianie, Subaru zobrazowało w jednej ze swoich japońskich reklam. Choć aktorzy posługują się w niej językiem Kraju Kwitnącej Wiśni, jest ona z całą pewnością czytelna dla każdego mieszkańca naszej planety. Z rozszyfrowaniem zamieszczonego tu potężnego bagażu emocji każdy z nas poradzi sobie świetnie bez pomocy tłumacza.
Skoro poruszyłam niniejszym wątek relacji między mężczyznami w rodzinie, muszę w tym miejscu dodać, że często mamy tu również do czynienia ze zjawiskiem naśladownictwa. Osobnik młodszy upodabnia się do starszego przedstawiciela gatunku, przejmując po nim nie tylko cechy fizyczne, lecz również zachowania. Oj tak, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Czasami dochodzi nawet do zaawansowania owego procesu w stopniu powodującym wyrównanie się gustu ojca i syna. Czym to grozi? Powiem tylko, że „poważnymi” konsekwencjami, o czym w spocie „The Apple and the Tree” reklamującym Imprezę dwa lata temu.
Mam nadzieję, że dzięki ostatniemu z zaprezentowanych dzisiaj filmów reklamowych udało mi się wrócić na ścieżkę zabawnych sytuacji, które lubią przytrafiać się na rodzinnym podwórku. Dzieci bez względu na wiek są często autorami komicznych scenariuszy, na które nie wpadłby nawet najbardziej wytrawny reżyser. Czerpmy z nich zatem radość, a jeśli nie mamy własnych, poświęćmy czas chociażby maluchom z sąsiedztwa, które również oczekują naszej uwagi. Krótka pogawędka ze szkrabem buszującym w ogródku sąsiada i zaspokojenie jego dziecięcej ciekawości może okazać się tym, co wprawi nas w niezwykle dobry nastrój na cały, nawet najdłuższy dzień.