PRZYPRAWIONE DOBRYM HUMOREM, SERWOWANE PRZEZ SUBARU
Subaru jako marka ekskluzywna i ceniona na całym świecie w kwestii reklam może pozwolić sobie naprawdę na wiele. Zaproszenia do jej akcji promocyjnych chętnie przyjmują znani i lubiani sportowcy, aktorzy i muzycy, o czym pisaliśmy już w poprzednich wydaniach „Plejad”. ( nr 44 i nr 45) Subaru ma jednak więcej ciekawych pomysłów na wypromowanie swoich samochodów. Jednym z nich jest niewątpliwie humorystyczne spojrzenie na plejadowe cztery kółka. Raz na jakiś czas fachowcy z branży reklamowej postanawiają rozbawić nas swoimi nieraz bardzo zaskakującymi pomysłami i wprowadzić w niezwykle dobry nastrój.
Zabawne spoty reklamowe Subaru mają swą długą historię. Sięgnijmy do amerykańskiej telewizji z końca lat 60. Fuji Heavy Industries postanowiło wypromować wówczas w Stanach Zjednoczonych malutkie Subaru 360. Już sam tytuł pierwszej amerykańskiej telewizyjnej kampanii reklamowej marki wywoływał uśmiech. „Cheap and Ugly” – tak to nieco przewrotnie, ale za to skutecznie zachwalano mały samochodzik. Na temat jego urody można było się spierać. Z pewnością był on jednak tani, a przy tym niezwykle funkcjonalny. W kilku spotach zalety minipojazdu wychwalała piękna blondynka, której nie sprawiał on żadnych problemów użytkowych. Według niej miał zużywać minimalne ilości paliwa – do baku starczało wlać zaledwie objętość jednej lampki (tak, tak – chodzi nam o kieliszek do wina)! Części wymienne miały być wyjątkowo tanie – oczywiście w przypadku, gdyby w ogóle kiedykolwiek okazały się potrzebne. Było bowiem niezwykle mało prawdopodobnym, by cokolwiek złego się autku przytrafiło. Co więcej, było ono w stanie przemierzać „trasy”, o których duże samochody mogły zapomnieć. O tej właśnie zalecie traktowały również kolejne spoty – już bez udziału atrakcyjnej dziewczyny. Skupiono się w nich ponadto na możliwościach parkingowych malutkiego Subaru, jego przygotowanym na wszystko wnętrzu (wygodna drzemka w trakcie podroży – to przecież możliwe!), dostosowaniu go do potrzeb osób z wszystkich sfer i grup społecznych, zaletach rajdowych (Subaru 360 Super Sport pokonywało skarpy i zakręty bez najmniejszego szwanku), możliwościach transportowych wersji truck i van oraz niezwykłej funkcjonalności Subaru Star. A wszystko to utrzymane w tonie lekkim i zabawnym – jak samo autko.
Amerykańskie reklamy z końcówki szóstej dekady minionego wieku zapoczątkowały cykl humorystycznych spotów reklamowych kolejnych modeli. O jakże prostym, a przy tym genialnym pomyśle możemy mówić, oglądając reklamę Subaru przygotowaną w roku 1984 przez mistrza w tej dziedzinie, Lee Garfinkela. Towarzyszy jej utwór „You Always Hurt the One You Love”, który idealnie oddaje ideę spotu. Tak jak to w życiu bywa, często ranimy najbliższych. Tym razem od swoich właścicieli – na szczęście w granicach rozsądku – oberwało się samochodom. Niedrogie (reklamę zwieńczał napis „Inexpensive and built to stay that way”) Subaru odegrało tu rolę pojazdu niezwykle odpornego nie tylko na drogowe wyboje, lecz również… małżeńskie zawieruchy. Jego olbrzymim plusem była ponadto pakowność. Wypełniony po brzegi domowym dobytkiem bagażnik nie oznaczał katastrofy w momencie, gdy wciąż sporo rzeczy czekało na spakowanie, bo przecież do dyspozycji był jeszcze cały niezwykle wytrzymały dach pojazdu.
Reklamowe filmiki z biegiem czasu bawiły coraz bardziej, jak choćby ten z roku 1988, w którym głowa rodziny przestrzega najbliższych przed zasiadaniem za kółkiem swojego Subaru XT6. Właściciel pojazdu kategorycznie zabrania żonie i latoroślom korzystania z samochodu, zapominając jednak, że w domu jest przecież jeszcze babcia. Zajęta szydełkowaniem starsza kobieta była przecież ostatnią osobą, którą można by podejrzewać o chęć prowadzenia pojazdu z napędem na cztery koła. Złudzenia okazały się jednak mylne, bo spokojnej (tak przynajmniej mogłoby się wydawać) staruszce nie udało się oprzeć pokusie szybkiej przejażdżki samochodem pod nieobecność „pana domu”.
Swoją zabawną „wizytówką” mogła poszczycić się również Tribeca. Jej właściciel znalazł sposób na podwiezienie aż pięciu uroczych autostopowiczek i – jakby tego było mało – dziecka jednej z nich. Metoda okazała się co prawda niezbyt dogodna dla samego kierowcy, ale wyzwaniu udało się jednak podołać. W aucie „bezpiecznie” pomieściło się aż siedem osób, a reklama bawiła amerykańską publiczność telewizyjną w roku 2004.
W latach 2007–2008 pojawiło się z kolei kilka śmiesznych reklam WRX STI. Bynajmniej, nie były one ze sobą powiązane tematycznie, a samochód występował w nich w przeróżnych rolach. W jednej z nich pomógł on młodemu kierowcy rozprawić się z gołąbkiem, który uparcie „ozdabiał” maskę samochodu (uwaga: reklama zdecydowanie nie jest przeznaczona dla osób wrażliwych!). W kolejnym ze spotów Impreza przynosiła szaloną frajdę grupie poważanych niemieckich naukowców, którzy ulegając jej urokowi, na chwilę mogli oderwać się od monotonnej pracy. Z kolei w nieco dłuższej historyjce zatytułowanej „Too Fast” byliśmy świadkami perypetii młodego Brandona, któremu w niezwykle szybkim podejmowaniu najważniejszych życiowych decyzji towarzyszył właśnie niezwykle szybki samochód. W dobry nastrój wprawiała również reklama, w której trzy przyjaciółki rozmawiały w uroczej restauracji o nowej Imprezie, którą właśnie nabyła jedna z nich. Kończyło się to niestety dość feralnie dla obsługującego je kelnera.
W latach 2009 i 2011 swoich zabawnych spotów w Kanadzie doczekał się Forester. Ich wyjątkowość i duża dawka dobrego humoru wynikały z zaangażowania w nie zapaśników sumo. W pierwszej z reklam grupie sportowców zajętych myciem samochodu udało się wprawić w osłupienie parę spacerujących w pobliżu staruszków. W drugim ze spotów zapaśnicy stanowili już nieodłączny element wyposażenia nowego modelu, nadając znaczenie hasłu towarzyszącemu kampanii „Sexy Comes Standard”.
Tymczasem od 2010 roku w sąsiadujących z Kanadą Stanach Zjednoczonych zaczęły ukazywać się reklamy samochodów Subaru z… czworonogami w roli głównej. Powstało ich naprawdę sporo, a pieski, którym oddano do dyspozycji pojazdy, spisały się na medal. Spoty ukazywały zwierzaki w typowych sytuacjach, w jakich na co dzień znajdują się kierowcy. Odbiór bliskich z lotniska, znalezienie wolnego miejsca na parkingu, zmagania z nieuprzejmymi kierowcami, trudności z parkowaniem, ćwiczenie jazdy po naprawdę śliskiej nawierzchni oraz zadania nieco prostsze, jak choćby zmiana miejsca za kierownicą, wybór ulubionej stacji radiowej, szybkie zakupy w przydrożnym sklepie, czy zamawianie jedzenia bez wysiadania z samochodu – pieski z każdym z wyzwań radziły sobie świetnie i chyba nawet nieźle się przy tym bawiły, bawiąc jednocześnie amerykańskich widzów. Największej dawki dobrego humoru dostarczyły jednak reklamy, w których czworonożnym aktorom przyszło odegrać role urlopowiczów. I tak oto mogliśmy przyjrzeć się przezabawnym scenkom rozegranym na słonecznej plaży, narciarskim stoku, czy wreszcie na kempingu nad jeziorem w środku lasu. Bez względu na tło akcji sympatycznym czworonogom zawsze towarzyszyły nasze samochody, czasami nawet ratując je z opresji. I tak na przykład w ostatnim z wymienionych spotów cztery ściany Subaru zapewniły pieskom bezpieczne schronienie przed wilkami grasującymi wokół nocną porą.
Pozytywne wibracje, jakie niosła ze sobą kampania „Dog tested. Dog approved”, spowodowały, że z początkiem bieżącego roku postanowiono do serii tych właśnie reklam powrócić. Tym razem obok zabawnych czworonogów w spotach wystąpił sprzedawca samochodów Subaru, w którego rolę wcielił się Grant Weber. Jak można się domyślić, w nowej serii reklam pieski odwiedzają salon celem nabycia dla siebie odpowiednich pojazdów. Bawi tu fakt, że podobnie jak ludzie mają one również ściśle sprecyzowane wymagania, którym sprzedawca stara się sprostać. To trzeba zobaczyć!
Skoro mowa o salonach Subaru i reklamach ze sporą dawką dobrego humoru, wypada nam w tym miejscu odnieść się do jednego z dealerów naszych samochodów w amerykańskim stanie Waszyngton, sygnowanego nazwiskiem Mike Scarff. Właściciel salonu zadbał o jego profesjonalną reklamę, decydując się na wyprodukowanie serii zabawnych filmików zachwalających wysoki poziom świadczonych tam usług. W salonie samochód Subaru kupić można bez nachalnego przekomarzania się i targowania z obsługą, co niestety spotkało bohaterów spotów. Nieszczęśnicy wpadli w sidła natrętnych sprzedawców pizzy, warzyw i kawy, tudzież przegrywali w walce na słowa z niedającym się przekrzyczeć fryzjerem, pracownikiem automyjni, panem strzygącym trawniki, a nawet wirtualnym sprzedawcą w internetowym sklepie z butami. Sytuacje z życia wzięte, z którymi każdy z nas spotyka się na co dzień, wyreżyserowano tu naprawdę zabawnie.
Przez uśmiech do serca klientów – oto recepta, która od dziesiątek lat nie traci nic na swej ważności. Subaru potrafi rozweselać od początku swego istnienia i wciąż robi to dobrze. Zachęcamy zatem do dalszych internetowych poszukiwań kolejnych zabawnych spotów Subaru, żegnając się dzisiaj klatkami z filmów reklamowych niezwykle pozytywnych reklam pomarańczowego XV.